Everyman odwraca kamerę

Anonimowa, neutralna postać w szarym garniturze od dwudziestu lat występuje jako tester, użytkujący przedmioty powstające w ramach projektu Biedny dizajn. Jest bohaterem zdjęć oraz krótkich, zapętlonych i neurotycznych filmików. To właśnie taka persona „zasiadła” do góry nogami na bujanym fotelu, szorowała podłogę sztabką złota i puszczała bańki mydlane bez użycia rąk. W końcu oklaskiwała, na zdjęciu w ramce ustawionej na kominku, idealną (umarłą) rodzinę, wpatrującą się w ogień w instalacji site-specific w kantorowskiej Cricotece. Tych surrealistycznych sytuacji było wiele, wiele więcej, a występująca w nich postać zawsze pozostawała w cieniu. Głównym aktorem miały być przecież same obiekty.
Ale kim właściwie jest ta postać? Kim jest człowiek, który wytrwale użytkuje przedmioty, nierzadko pozwalając się upokarzać, przybierać niewygodne pozycje? Gdy z czasem garnitur stawał się coraz bardziej zmięty, coraz niedbalej założony? To przecież Everyman. Możemy go odczytywać jako metaforę przeciętnego obywatela — konsumenta, wyborcy, petenta. Kierowcy, przechodnia, klienta, pracownika. Bohatera jak u Tadeusza Różewicza: z jednej strony pozbawionego właściwości, z drugiej — będącego reprezentacją danej sytuacji, zależnie od kontekstu i wrażliwości widza.
Ekspozycja zatytułowana Everyman odwraca kamerę prezentuje wreszcie (po latach) wychodzącego z cienia tego jakże ważnego aktora. Okazuje się, że to on był tematem wszystkich prac powstałych przez ostatnie dwie dekady. To o nim snuła się opowieść, tworzona za pomocą przygotowywanych rekwizytów. Teraz pokazany jest sauté — bez żadnych atrybutów. Jego jedyną „właściwością” jest twarz, która, jak w krzywym zwierciadle, odbija wizerunki osób na niego patrzących. Lub ucieka przed ich wzrokiem — wizerunek krzywi się, wije, przewleka na drugą stronę albo zupełnie zanika. Everyman, odarty z możliwości użycia jakiegokolwiek przedmiotu, staje się bezwartościowym manekinem.